Wejdź na wagę i trzymaj ich za …! Cityboy#1

Pomysłu z wchodzeniem na wagę, sam nie wymyśliłem – zaczerpnąłem go z książki o której pewnie nigdy nie słyszałeś Cityboy skandaliczne oblicze londyńskich bankowców – Geraint Anderson. Książka opisuje historię londyńskiego bankiera, który szybko awansował i zrobił karierę sprzedając produkty inwestycyjne najnudniejszej kategorii świata czyli utilities (prąd / woda/ ścieki itd.), bez pełnej wiedzy o rynkach finansowych. Dodatkowo gość zmieniał dosyć gładko pracę aby zarabiać WIĘCEJ. Nie jest to lektura wysokich lotów i pokazuje ciemniejszą stronę londyńskiego City czyli imprezy i wysokie zarobki. Natomiast, jest w niej kilka ciekawych lekcji, które możesz wdrożyć w życie lub wyciągnąć z nich wnioski.

Czym jest wejście na wagę?

Wejście na wagę to nic innego jak wyjście na rynek i sprawdzenie ile jesteś wart w kontekście zarobków i benefitów. Ważysz się tak samo jak monitorujesz swoje ciało. To tyle i aż tyle. O ile brzmi prosto to wykonanie nie jest już takie łatwe i można porządnie zepsuć sam proces jak i go źle zakończyć. Jak opisuje wejście na wagę Geraint Anderson z Cityboy? Według niego to gra, gra niedomówień. Potencjalny nowy pracodawca nie wie ile obecnie zarabiasz, Ty natomiast nie wiesz jak są widełki pracodawcy na rekrutowanym stanowisku. Obie strony nie wiedzą, nic o desperacji drugiej osoby.

Co o wejściu na wagę mówi nasz główny bohater?

,,Słuchaj, oni będą ci płacić tylko tyle, na ile będą mogli sobie pozwolić. Będą słodcy i wspaniali w dobrych czasach, ale jak zacznie się posucha, a ona na pewno przyjdzie, wywalą cię szybciej, niż sobie to wyobrażasz. Nigdy nie będą wobec ciebie lojalni, więc ty nie możesz być lojalny wobec nich. Trzymaj ich za pysk przez delikatne upewnianie, że bez wahania odejdziesz za choć odrobinę większą pensję. Powinni się od kogoś dowiedzieć, że byłeś na paru spotkaniach – szczególnie w okresie rozdawania bonusów”

grubo? oczywiście to tylko książka, powyższe też jest dla zawodników, którzy mają osiągnięcia i wyniki. Jeżeli nie jesteś potrzebny w firmie, twój wysoki poziom ambicji raczej przyspieszy Twoje zwolnienie.

Geraint w książce opisuje kilka negocjacji, które przechodził w trakcie swojej wieloletniej kariery w londyńskim City. Poniższe jest dla prawdziwych wyjadaczy. Oto jedna z negocjacji Geraint: 

cytat ,,Główna idea, jaka przewija się w poradach Tonego (kolega Geraint) dotyczyła przeprowadzania rozmów o pracę i była prosta jak drut ,,Daj jasno do zrozumienia, że jest ci dobrze tam, gdzie jesteś i że przejście do nich to wielka łaska z twojej strony. Tak, prowadź rozmowę, żebyś ty ich pytał, dlaczego miałbyś do nich przejść.”

i przejście do konkretów:

cytat ,,Wcześniej zapytał mnie, jakiej pensji i gwarantowanego bonusu oczekuję, a ja odmówiłem odpowiedzi na to pytanie, zbywając go, że będę chciał tyle ile wynika z rynku, szczególnie że dobrze mi jest tu, gdzie jestem. Jest to ogólnie dobre podejście w takich sytuacjach, gdyż mówienie o swoich zamiarach zbyt wcześnie może sprawić, że się nie doszacujesz (ponieważ nie zdałeś sobie sprawy, na ile oni są zdesperowani) albo powiesz coś z kosmosu i sam eliminujesz się z rynku. O wiele lepiej jest dać im pierwszy ruch” 

Jeżeli już masz ofertę zawsze reaguj negatywnie:

cytat ,,Zadzwonił do mnie szef działu HR z Szajsbanku, który powiedział mi, że proponuje mi 75 000 funtów podstawowej pensji i gwarantowany bonus o wysokości 85 000 funtów. Wymamrotałem coś, że nie jest to tyle, ile bym sobie życzył, że przemyślę sprawę i oddzwonię. Była to oczywiście standardowa praktyka, którą zastosowałbym nawet, gdyby dawali mi połowę niemieckiej gospodarki na własność”

i reakcja na ofertę naszego bohatera:

,,Poczekałem jeden dzień i oddzwoniłem , mówiąc że przechodzę za 80 000 funtów podstawowej pensji i 100 000 funtów gwarantowanego bonusu. Była to jawna bezczelność, ale czułem się mocny i postawiłem na jedną kartę. Ku mojemu zdziwieniu zgodzili się! Musieli być naprawdę zdesperowani bo ja nie byłem wart tych pieniędzy. Później dowiedziałem się, że centrala z Frankfurtu, chciała aby Szajsbank stał się bankiem z pierwszej piątki, a pieniądze nie grały roli”

Praktyczne wejście na wagę możesz zrealizować następująco:

  1. Wersja lekka, czyli Benchmark do rynku na podstawie raportów płacowych. To jest taki przegląd przed wejściem na wagę. Sprawdzasz ile jesteś mniej więcej wart. Sprawdzenie samych stawek w raporcie nie da żadnych korzyści w dyskusji z obecnym pracodawcą, ponieważ w raportach odnoszą się do stawek w rekrutacjach zewnętrznych (przejście z firmy A do B) i w takich właśnie sytuacjach raporty pomagają.

Linki do przykładowych raportów płacowych:

Moja lista płac w korporacji

2. Wersja hard, czyli udanie się na rozmowę o pracę do konkurencji lub innej firmy z poza Twojego sektora. To jest clue, kwintesencja całego procesu, idziesz na rozmowę i tak ją prowadzisz aby otrzymać ofertę. Im wyżej jesteś w strukturze, tym proces jest trudniejszy i wolniejszy. Nie warto rzucać kwot tylko dla testowania rynku – strzał masz tylko jeden (sam się o tym raz przekonałem). Musisz dobrze wyczuć jak zdesperowany jest pracodawca i wyczuć jego widły płacowe.

Jak zostać zaproszonym na rozmowę?

  • sam siebie możesz zaprosić, wysyłając zarąbiście dobre CV – specjalnie mówię w liczbie pojedynczej – wchodząc na wagę masz tylko jedno wejście i masowe wysyłanie CV jest bardzo nieodpowiedzialne, zazwyczaj to gwóźdź do trumny i końca twojej kariery, w szczególności jeżeli jesteś członkiem executive teamu czy zespołu zarządzającego
  • Zobacz ogłoszenia o pracę – przygotowuje dla was wyselekcjonowany zbiór ogłoszeń o pracę z dobrymi zarobkami
  • dać się znaleźć rekruterowi / headhunterowi
  • twoja sieć kontaktów czyli networking

Jak często wchodzić na wagę?

Zależy od wielu czynników, ale z praktyki dla branż z kategorii consulting, finanse, FMCG, BPO, IT wejście na wagę nie częściej niż raz na dwa lata i nigdy dwa razy u jednego przełożonego.

Czym kończy się wejście na wagę? Jak zamknąć proces?

Tutaj znowu masz dwie opcje:

  1. Wracasz do obecnego pracodawcy i informujesz go, że dostałeś ofertę z rynku. Najbardziej skuteczny przekaz to informacja o otrzymaniu oferty z rynku i tego się trzymajmy. Jeżeli jesteś zasobem dla Firmy to pracodawca wróci z kontrofertą. Poziom kontroferty zazwyczaj jest w 1/3 lub w połowie różnicy pomiędzy tym co daje ci konkurencja a co masz obecnie. Pracodawca w rzadkich (nie znam takich) przypadkach zrówna tobie stawkę, bo dobrze wie z jakim ryzykiem wiąże się zmiana pracy (no chyba że walczyłeś o 10% czy 20% różnicy). Natomiast niektórzy pracodawcy mogą tobie zaoferować dodatkowo jednorazowy bonus za pozostanie w firmie w wysokości od 75% do 200% pensji miesięcznej. Bonus retencyjny występuje głównie w consultingu. Jeżeli pracodawca nic Tobie nie dołoży, to zazwyczaj nie jesteś dla niego wystarczająco atrakcyjny (jeżeli tak jest to jest niestety duża szansa, że nie jesteś również atrakcyjny dla rynku).

2. Zmieniasz pracę i idziesz do nowej firmy

Podsumowanie

W życiu występują obie powyższe opcje. Znam przypadki kilku osób korzystających z opcji pierwszej, nagminnie i udaje im się pozostać cały czas u jednego pracodawcy (np. 5 czy 8 lat). Oczywiście ten sam pracodawca, nie oznacza tego samego szefa czy zespołu. Nie jest również prawdą, że przyjęcie kontroferty skreśla Twój rozwój w firmie (kontroferta ma krótką pamięć). Szanse na ofertę retencyjną są podobne na stanowiskach zarówno eksperckich jak i menedżerskich średniego i wysokiego szczebla. Pamiętaj aby nie wchodzić na wagę, jeżeli nie jesteś gotowy zmienić pracę! Pamiętaj aby rozsądnie korzystać z powyższej wiedzy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *